Marzenka jest moją najbliższą kuzynką. Pamiętam ją jako małego, słodkiego bobasa, który na mojej osiemnastce zasuwał na czworaka 😉 A tu od kilku dni jest już mężatką! Ale ten czas leci.
Nie byłabym sobą, gdybym poszła na ślub bez aparatu 🙂 . Ale bardzo się starałam nie wchodzić w drogę wynajętemu fotografowi. Wiem jaka to ciężka praca i jak bardzo przeszkadzają goście wbiegający przed aparat ze swoimi telefonami. W takiej sytuacji nikt nie zrobi dobrego zdjęcia a straci na tym tylko Młoda Para. Dlatego zdjęcia robiłam sobie z boczku, nie rzucając się w oczy 🙂 . Mam nadzieję, że kilka dodatkowych kadrów będzie miłą pamiątką dla Marzenki i Damiana.