Marta i Oliwka kolejny raz stanęły przed moim obiektywem. Założeniem była sesja w makach. Ale maki mają to do siebie, że jednego dnia jest ich cała łąka, a następnego śladu po nich nie widać. Tak też było z moją upatrzoną łąką. Alenie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Parkując samochód wypatrzyłyśmy kawałek pola pełnego rumianku. I już w mojej głowie zrodził się pomysł na zdjęcia -) Po rumianku pojechałyśmy w pole szczypiorku. Kolory cudowne, zapach cebulowy troszkę mniej, ale myślę, że warto było. Mając zapas czasu wybrałyśmy się w poszukiwaniu następnego makowego poletka. I znalazłyśmy, ale na nieszczęście zaczęło wtedy padać. Jeszcze nigdy nie robiłam zdjęć w tak ekspresowym tempie 🙂
Jak sami widzicie , możliwości na sesje plenerowe jest całe mnóstwo. Wystarczy się tylko rozglądać dookoła.
